Urodzony w Sanoku, były polski panczenista. Obecnie trener II klasy. Wielokrotnie zdobywał medale Mistrzostw Polski i reprezentował nasz kraj na arenie międzynarodowej w łyżwiarstwie szybkim. Ukończył krakowski AWF. W czerwcu 2012 roku wygrał konkurs na stanowisko trenera głównego szkolenia kobiet ogłoszony przez Polski Związek Łyżwiarstwa Szybkiego. Funkcję tę pełnił do maja 2013 roku. Nadal współpracuje z kadrą kobiet i jej głównym trenerem Krzysztofem Niedźwiedzkim, w styczniu 2013 roku został powołany do sztabu szkoleniowego na Zimowe Igrzyska Olimpijskie 2014 w Soczi. Jest serwismanem Zbigniewa Bródki. Od kilku lat związany jest z Dusznikami, do których trafił za głosem serca. Zajmuje się trenowaniem młodzieży w sekcji jazdy szybkiej na rolkach w klubie UKS Orlica Duszniki Zdrój. W tym roku został odznaczony Brązowym Krzyżem Zasługi.
Z Witoldem Mazurem rozmawia Maciej Schulz.
Jak rozpoczęła się Pańska przygoda z panczenami?
W Sanoku, mieście z którego pochodzę, funkcjonuje jeden z czterech w Polsce sztucznie mrożonych torów do łyżwiarstwa szybkiego. To nauczyciel WFu w szkole podstawowej, który był także trenerem łyżwiarstwa, zainteresował mnie tym sportem. I tą drogą trafiłem do klubu TS Zryw Sanok pod opiekę trenera Leszka Ciuka. Następnie reprezentowałem klub SMS Zakopane i SKŁ Górnik Sanok.
Pańska kariera nabierała rozpędu, ale pech nie pozwolił Panu zakwalifikować się na Igrzyska Olimpijskie. Czy te zbiegi okoliczności nie działały na Pana deprymująco?
Rzeczywiście w 2002 roku znalazłem się w szerokiej kadrze na Olimpiadę w Salt Lake City. Przed samymi igrzyskami zostałem wycofany ze składu przez zarząd PZŁS. Cztery lata później byłem przewidziany w kadrze Polski na Zimowe Igrzyska Olimpijskie w Turynie. Wypełniłem minimum olimpijskie i zostałem zatwierdzony, ale do Włoch nie pojechałem ze względu na redukcję listy zawodników, którzy osiągnęli minima kwalifikacyjne. Nie zakwalifikowanie się na igrzyska w Salt Lake City 2002 czy Turynie 2006 roku było dość bolesnym doświadczeniem, ale nigdy ten fakt nie działał na mnie deprymująco. Przeciwnie – motywował mnie do działania i szukania nowych rozwiązań.
A w jaki sposób znalazł się Pan w Dusznikach?
Trafiłem tu za głosem serca. W szkole Mistrzostwa Sportowego w Zakopanem poznałem Agnieszkę Ziemczonek – duszniczankę. Przyjechałem do tego miasteczka, spodobało mi się i zostałem.
Czy praca trenera daje Panu poczucie spełnienia?
Jak najbardziej, choć często jest stresująca i obciążona licznymi wyjazdami poza miejsce zamieszkania. Ale w zasadzie to jedyne minusy tego fajnego zawodu.
Jak ocenia Pan przyszłość łyżwiarstwa i rolkarstwa w Polsce? Czy Ziemia Kłodzka będzie mogła wkrótce pochwalić się zawodnikami, którzy będą poważnymi kandydatami do medali na imprezach międzynarodowych?
Jeżeli weźmiemy pod uwagę jazdę szybką na wrotkach, to Ziemia Kłodzka już dziś jest najmocniejszym regionem w Polsce. Klub UKS Znicz Kłodzko wygrał klasyfikację współzawodnictwa dzieci i młodzieży w kategoriach juniora C i kadeta. Nasz klub UKS Orlica z Dusznik również należy do czołówki. Po raz pierwszy trójka zawodników z Orlicy rozpocznie naukę w zakopiańskiej Szkole Mistrzostwa Sportowego z nastawieniem na uprawianie łyżwiarstwa szybkiego. Perspektywy są więc ciekawe, a potrzebny jest jedynie profesjonalny tor wrotkarski. Zwracam się więc tą drogą do decydentów z prośbą o wsparcie projektu budowy profesjonalnego toru wrotkarskiego w Dusznikach Zdroju.
Co Pan myślał, kiedy Zbigniew Bródka zdobywał złotymedal na IO w Soczi?
Że Polak też może i potrafi zrobić wielkie rzeczy.
Podziel się tym co czytasz:
Blip Flaker Twitter Facebook Nasza klasa
< Powrót do listy historii