Jeden z najwybitniejszych polskich pianistów. Laureat międzynarodowych konkursów pianistycznych w Sofii (1968), Monachium (1969), III Nagrody Konkursu Chopinowskiego w Warszawie (1970) oraz konkursów w Plewen (1971) i Bordeaux (1972). Jest absolwentem Państwowej Szkoły Muzycznej I i II stopnia w Rybniku oraz warszawskiej Akademii Muzycznej. W latach 1985-2010 był jurorem Konkursu im. F. Chopina w Warszawie. Od 21 lat pełni funkcję dyrektora artystycznego Międzynarodowego Festiwalu Chopinowskiego w Dusznikach Zdroju, a od 9 lat jest także dyrektorem artystycznym Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego im. I.J.Paderewskiego w Bydgoszczy. Prowadzi klasę fortepianu na Uniwersytecie Muzycznym F. Chopina w Warszawie. Został odznaczony m.in. Krzyżem Komandorskim OOP oraz Złotym Medalem Zasłużony Kulturze Gloria Artis.
Z prof. Piotrem Palecznym rozmawia Maciej Schulz.
Fot. M. Grotowski
Jak narodziła się Pańska miłość do muzyki?
Stało się to w bardzo naturalny sposób. Moje starsze siostry nieco wcześniej rozpoczęły naukę gry na fortepianie w moim rodzinnym Rybniku i ten instrument oraz muzyka, zaciekawiły mnie. W ten sposób zaczął się mój kontakt z fortepianem. Moją pierwszą nauczycielką była pani Maria Kowalska, która zauważyła, że zdradzam zdolności pianistyczne. Potem przyszły długie lata nauki, aż do matury w średniej szkole muzycznej i wreszcie studia muzyczne w Katowicach i w Warszawie.
Czy pamięta Pan swój pierwszy koncert?
Pamiętam go dokładnie. To było w kwietniu. Wtedy nie miałem jeszcze skończonych sześciu lat. Był to dla mnie bardzo ważny występ. W małej sali koncertowej w Rybniku popisywali się swoimi umiejętnościami uczniowie szkoły muzycznej i choć ja nie byłem jeszcze formalnie jej uczniem, to ze względu na to, że zdradzałem spory talent, wytypowano mnie abym zagrał. Do dziś mam program tego koncertu, w którym wystąpiłem nie jako Piotr Paleczny ale jako Piotruś Paleczny z repertuarem Wesoły wieśniak Schumanna. Nie pamiętam tego jak grałem, ale dokładnie pamiętam jak moja nauczycielka narysowała mi kredą krzyżyk przed fortepianem, oznaczając miejsce, do którego mam dotrzeć i się ukłonić. To było dla mnie najważniejsze i najpoważniejsze zadanie tego wieczoru. Wszystkie inne zadania zrealizowałem podobno bez problemu.
A pierwszy przyjazd do Dusznik?
To było jeszcze przed „moim” Konkursem Chopinowskim. Jako polska ekipa przyjechaliśmy tutaj zagrać. Powróciłem do Dusznik rok po konkursie. Potem występowałem kilkakrotnie jako solista. Po wielu latach wróciłem tu w roli dyrektora artystycznego Międzynarodowego Festiwalu Chopinowskiego. I tak minęło 21 lat. Odkąd organizuję festiwal raczej na nim nie grywam, bo uważam, że nie wypada podpisywać umowy z samym sobą. Przez te lata wystąpiłem tylko raz w kościele pw. św. Piotra i Pawła i raz kiedy testowaliśmy „salę koncertową” w postaci olbrzymiego namiotu, umiejscowionego w Parku Zdrojowym.
Czy trudno jest organizować poważny festiwal pianistyczny w tak małym mieście?
Tak, to trudne zadanie. Borykamy się z wieloma ograniczeniami, które niełatwo przezwyciężyć. Na konferencji wieńczącej tegoroczny festiwal pojawiło się wiele rad oraz konstruktywnej i życzliwej krytyki. Bierzemy to pod uwagę, chociaż w obecnych czasach najlepsze pomysły rozbijają się często o trudności finansowe. Kryzys, o którym się mówi, dotyka wszystkich, także festiwale, organizatorów i ich pomysły. Duszniki nie są najbogatszą gminą więc musimy szukać sponsorów spoza regionu, spoza województwa a nawet spoza Polski. Chciałbym jednak aby władze zdały sobie sprawę z tego, że jeśli na świecie mówi się o Dusznikach, to właśnie dzięki festiwalowi. Będziemy się starać aby wszystkie lub prawie wszystkie koncerty dostępne były zagranicą poprzez streaming internetowy. W tym regionie nie ma imprezy o takim zasięgu, prestiżu i tradycji, dlatego władze i mieszkańcy miasta powinni być obecni na koncertach, obserwować publiczność i reakcje środowiska muzycznego, docenić i pokochać to, co jest im dane. Czekam już sporo lat na ten moment, kiedy zobaczę i usłyszę, że ten festiwal jest odpowiednio doceniany przede wszystkim tutaj, że się w pełni rozumiemy i popieramy. Czekam na moment kiedy miasto Duszniki w pełni poczuje się aktywnym współorganizatorem festiwalu, a nie tylko jego obserwatorem i życzliwym partnerem. Zdaję sobie sprawę, że problemy społeczne są dla władz znacznie ważniejsze niż problem finansowy festiwalu, ale wykorzystując jego rangę można postarać się o fundusze europejskie, które pozwolą np. zbobyć nową salę koncertową. Dworek Chopina jest wspaniały i jedyny w swoim rodzaju, ale chcielibyśmy czasem zaprosić orkiestrę symfoniczną, dla której potrzeba miejsca. Od powodzi w 1998 r. Sala za muszlą jest w ruinie, a ten reprezentacyjny budynek mieści się przecież w samym centrum parku zdrojowego. Tego typu zaniedbania są widoczne na każdym kroku i bardzo niekorzystnie wpływają na opinię o mieście. Mam nadzieję, że w najbliższym czasie uda się w tej sprawie osiągnąć porozumienie i znikną z pola widzenia budynki straszące turystów – a te, które są niewątpliwie ozdobą miasta i parku zostaną wyremontowane.
Plany na przyszłość...
Chciałbym aby w przyszłości festiwal nie odbywał się wyłącznie w Dworku Chopina, ale aby uzdrowiska takie jak Kudowa czy Polanica również doceniły to muzyczne święto, aby Ziemia Kłodzka była szerszą estradą dla zaproszonych przez nas artystów. Publiczność na pewno by dopisała.
Podziel się tym co czytasz:
Blip Flaker Twitter Facebook Nasza klasa
< Powrót do listy historii