TA STRONA WYKORZYSTUJE PLIKI COOKIE zgodnie z ustawieniami Twojej przeglądarki.
Więcej informacji o celu ich wykorzystania i możliwości zmiany ustawień cookie znajdziesz w naszej Polityce prywatności.
Nie pokazuj więcej tego komunikatu
Piotr Bumaj



Rocznik 1983, aktor, tancerz. Pochodzi z Polanicy Zdroju. Absolwent Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej we Wrocławiu. Występował na deskach Teatru Muzycznego w Gdyni oraz Teatru Powszechnego w Radomiu. Obecnie pracuje w Teatrze Polskim w Szczecinie. Lubi pracę z ludźmi i wcielanie się w dramatyczne role, które niosą ze sobą jakąś interesującą historię. Jego drugą pasją jest taniec, a marzeniem praca w szkole teatralnej jako pedagog.


Z Piotrem Bumajem rozmawia Maciej Schulz.


Fot. K. Polańska


Skąd Twoje zamiłowanie do aktorstwa i pomysł na taką drogę?


Moja przygoda z teatrem rozpoczęła się w czasach liceum. Uczyłem się w kłodzkim Chrobrym i tam dowiedziałem się o Centrum Edukacji Kulturalnej, w którym odbywały się zajęcia teatralne. Moim pierwszym nauczycielem był Krzysztof Papis. Działałem również w Miejskim Centrum Kultury w Polanicy. Bardzo mile wspominam tamten etap. Później były już studia teatralne. Zawsze to za mną chodziło – teatr, sztuka, aktorstwo. Jako dzieciak brałem udział w konkursach recytatorskich, a panie polonistki wystawiały mnie czę-sto na różnych apelach. Nie zawsze było kolorowo, bo i pełno w koło tzw. hejterów - ludzi, którzy sami nie robią nic ciekawego, ale jeśli chodzi o krytykę innych, zawsze są pierwsi.


A czy lubisz wcielać się w nowe role?


Tak, w końcu na tym polega moja praca. Z rolami bywa na ogół tak, że po ukończeniu szkoły teatralnej otrzymuje się je, jak to jest określane w żargonie po warunkach, czyli uzależnione są one od wyglądu, od indywidualnych cech psychofizycznych. W szkole często jest inaczej, gramy na tzw. kontrze. Osobiście lubię wcielać się w role buntowników, walczących o prawo, godność ale przede wszystkim o wolność. Ale trzeba mieć do tego wszystkiego dystans. Nie jest to łatwa praca, bo wymaga dużo energii, zaangażowania i emocji, które czasem bolą. Czasami rola jest tak daleka od nas samych, że wręcz na początku nie lubimy tej postaci. Ostatnio gram główną rolę w spektaklu Szkoda, że nie jest nierządnicą, w którym łączy mnie namiętna miłość z siostrą. Jest to ciężka rola, bo dotyka tabu jakim jest kazirodcza miłość.


Wolisz role komediowe czy dramatyczne?


Zdecydowanie dramatyczne. Wbrew pozorom komedia jest bardzo trudną formą, niektórzy mówią, że najtrudniejszą. W repertuarze mojego teatru jest dużo komedii, mamy kilku specjalistów tego gatunku, ale ja wolę dramat. Lubię sztuki o czymś, takie które mają drugie dno, dotykają codziennych problemów. Lubię kiedy widzowie czerpią z nich, poddają się refleksji, wzruszą się, zastanawiają nad życiem swoim i bliskich. A komedie są oczywiście przyjemne. Przyjdziesz, pośmiejesz się i jest ci lepiej na sercu. Nie dziwię się ludziom, że wolą komedie, bo codzienność często boli, więc w teatrze szukają relaksu.


Czy grasz również w filmach?


Miałem przygody, ale bardziej z serialem. Do tej pory najciekawszą z nich była produkcja Armagedon 1914, realizowana dla niemieckiej stacji ZDF. Film kręciliśmy we Wrocławiu, a jest to fabularyzowany dokument na temat I wojny światowej. Grałem tam rolę George’a Patona, który zasłynął podczas II wojny światowej, ale film przedstawiał jego wcześniejsze losy. To była wspaniała przygoda. Wszystko realizowane było na bardzo wysokim poziomie. Mieliśmy profesjonalne kostiumy, jeździłem czołgiem z okresu I wojny światowej, przeżywałem wybuch, lała się sztuczna krew, a wokół było pełno dymu. W pewnym momencie poczułem się tak jakbym tam był. Chciałbym oczywiście otrzymać rolę w jakiejś większej produkcji. Chciałbym zagrać u Wojciecha Smarzowskiego, bo bardzo cenię i lubię jego twórczość. Pomarzyć ludzka rzecz. Najważniejsze jest to, że gram w teatrze, bo to najbardziej mnie kręci. Jeśli otrzymałbym jakiś większy epizod w serialu telewizyjnym, to też bym nie odmówił, bo nie ukrywam, że to są dobre pieniądze.


Aktorstwo wymaga dobrej kondycji fizycznej...


Tak, dobrze by było żeby aktor był sprawny, potrafił śpiewać i tańczyć. Oczywiście jest z tym różnie. Kiedyś obserwowałem popularny program Taniec z gwiazdami i przyznam, że taniec niektórych aktorów pozostawiał wiele do życzenia. Głównym narzędziem aktora jest jego ciało, głos i wnętrze. A świetny aktor to taki, który potrafi tym wszystkim odpowiednio zarządzać, żonglować - tak jak cyrkowiec. W przeciwnym razie powypadają ci z ręki piłeczki i będziesz niewiarygodny.


Interesujesz się również tańcem?


Tak, to jest moja druga pasja. Byłem na audycji w Polskim Teatrze Tańca u Ewy Wycichowskiej w Poznaniu i dostałem się tam, ale ostatecznie wybrałem dramat w Teatrze Polskim w Szczecinie. Tańczę, ale nie nazwałbym siebie tancerzem, bo to jest bardzo ciężka praca. Nie skończyłem żadnej szkoły baletowej, ale taniec zawsze gdzieś mi towarzyszy. Jestem instruktorem salsy kubańskiej, a mentalnie bliski jest mi taniec współczesny. W wolnych chwilach, dla przyjemności, szkolę się na różnych warsztatach. Ten mój ruch jest też często wykorzystywany w teatrze.


Plany i marzenia...


Póki co jest mi dobrze w Szczecinie. Mam świetnego dyrektora, którego bardzo cenię i lubię. Mam sympatyczny zespół. Ale jeśli coś się pojawi interesującego na horyzoncie wezmę to pod uwagę. Może kiedyś spróbuję swoich sił w Warszawie. Moim marzeniem jest praca w szkole teatralnej jako pedagog. Lubię pracę z ludźmi, przygotowywałem też kilka osób do szkoły teatralnej. Oczywiście sam muszę się jeszcze wiele nauczyć. Aktorstwo to zawód, w którym ciągle trzeba się rozwijać, iść do przodu.




Podziel się tym co czytasz:

Blip Flaker Twitter Facebook Nasza klasa


< Powrót do listy historii

22 grudnia 2024
Imieniny obchodzą:
Zenon, Honorata, Franciszka, Bożena, Dragomir

Dzisiejsze wydarzenia

Brak informacji

Punkt informacji
Panorama Ziemi Kłodzkiej