Duszniczanka, uczennica klasy sportowej dusznickiego Liceum Ogólnokształcącego. Członkini
kadry narodowej juniorów w łyżwiarstwie szybkim, której celem są Zimowe Igrzyska Olimpijskie w Pekinie w 2020 roku. Na co dzień reprezentuje klub UKS Orlica Duszniki-Zdrój. Sport jest
dla niej nie tylko rywalizacją, ale też prawdziwą lekcją życia, która kształtuje charakter.
Z Kają Gajewską rozmawia Maciej Schulz.
Od jak dawna zajmujesz się sportem?
Na moje 3. urodziny dostałam od rodziców w prezencie rolki. Poszłam wraz z mamą na spacer z rolkami, na aleję obok której odbywał się trening klubu rolkarskiego. Wówczas moja obecna trenerka, Agnieszka Ziemczonek, zapytała czy nie chciałbym przychodzić na treningi. Zgodziłam się i tak już jeżdżę od 14 lat. Od 4 lat uprawiam łyżwiarstwo szybkie, z czego od dwóch sezonów już na poważnie w kadrze Polski juniorów. Ta druga dyscyplina wynika z faktu, że mój klub UKS Orlica Duszniki-Zdrój trenuje również
panczeny, zatem to przejście było płynne. Mimo wielu podobieństw oba sporty dość znacznie różnią się od siebie, chociażby techniką, pracą innych partii mięśni. Rolki to także taktyka – odpowiednie rozegranie wyścigu. W przypadku łyżew jest już inaczej – tam liczy się siła, kondycja i wytrenowanie, chyba, że w grę wchodzi wyścig masowy, w którym zbiera się punkty. Znacznie łatwiej jest przesiąść się z rolek na łyżwy.
A jak znalazłaś się w kadrze?
Na zawodach kontrolnych zrobiłam bardzo dobry wynik i zostałam zauważona przez sztab szkoleniowy. Wcześniej w Mistrzostwach Polski Młodzików na czterech dystansach za każdym razem stawałam na podium – trzy razy byłam druga i raz trzecia. Myślę, że to też zaważyło na tym, że znalazłam się w kadrze.
Jakie sukcesy masz już na swoim koncie?
Ostatni sezon był zdecydowanie najlepszy i bardzo dobrze przepracowany. Podczas Ogólnopolskiej Olimpiady Młodzieży zostałam Mistrzynią Polski na moim ulubionym dystansie 1500 m i czterokrotnie wicemistrzynią na pozostałych dystansach. Cieszy mnie to bardzo, bo czołówkę kadry mamy naprawdę mocną. Poza tym zajęłam 4. miejsce w zawodach Pucharu Świata Juniorów w Innsbrucku w starcie masowym oraz 9 m. w Pucharze Świata w Salt Lake City w USA. Poprawiłam też swoje rekordy życiowe i teraz moje czasy są na przyzwoitym poziomie. Myślę, że to był bardzo udany sezon.
Trudno uprawiać tę dyscyplinę sportu w naszym kraju?
Bardzo trudno. Nie dość, że pod kątem fizycznym, bo jest to bardzo wymagający sport, to także finansowym. Dla przykładu opiekunka dziecka dobrego piłkarza zarabia znacznie więcej niż nasi panczeniści, którzy zdobyli medale olimpijskie. To również bolesne kontuzje, których w moim przypadku już nie zliczę [śmiech]. Ale mimo wszystko uważam, że warto poświęcić się tej dyscyplinie. Dzięki niej zwiedziłam już sporo świata i przede wszystkim poznałam wielu wspaniałych ludzi. To co zobaczyłam i przeżyłam jest moje i nikt mi tego nie zabierze. Oczywiście kosztuje mnie to sporo wyrzeczeń. W sezonie wyjeżdżam na miesiąc i wracam na dwa dni do domu, żeby znowu wyjechać. Nie mogę widywać się z rodziną czy znajomymi, tak często jakbym tego chciała, ale dzięki temu ten czas spędzam znacznie intensywniej.
Na szczęście mam indywidualny tok nauczania i również dzięki nauczycielom mogę pogodzić sport z nauką. Mam też duże wsparcie ze strony rodziny, przyjaciół, klubu i trenera. Bez tego nie dałabym rady. Sport poza tym daje mi coś więcej – prawdziwą lekcję życia. Na zgrupowaniach sami musimy sobie gotować, prać i wszystko toczy się w zespole. Myślę, że dzięki temu jestem też bardziej dojrzała emocjonalnie.
Twoje plany...
Przez najbliższe cztery lata chciałbym się skupić na Igrzyskach Olimpijskich w Pekinie. Myślę, że to realny cel. Chcę tam pojechać przede wszystkim po doświadczenie, choć medalom nie mówię „nie” [śmiech]. Chcę także zdać maturę i przez rok skupić się wyłącznie na treningach. Te igrzyska są dla mnie naprawdę ważne.
Widzisz szansę na rozwój łyżwiarstwa szybkiego w Polsce?
Przede wszystkim muszę zauważyć, że mamy bardzo dużo dzieci, które chcą jeździć. Widzę to chociażby po moim klubie. Zaangażowani są też rodzice. Przydałoby się jednak większe wsparcie dla tych najmłodszych ze strony Polskiego Związku Łyżwiarstwa Szybkiego, który wydaje mi się, odstawia dzieci na boczny tor skupiając się głównie na seniorach. Tymczasem warto zadbać o tych najmłodszych zawodników, aby w przyszłości wyrośli z nich dobrzy sportowcy.
Rolek nie odstawiłaś w kąt?
Nie, to jest coś co kocham. Już kilka razy zastanawiałam się czy nie skupić się tylko na panczenach, bo nie mam zbyt dużo czasu na odpoczynek. W tym roku miałam tylko dwa tygodnie przerwy zanim wróciłam na tor rolkarski, a nie dwa miesiące, jak pozostali zawodnicy. Ale ta miłość jest silniejsza.
Zresztą rolki sporo pomagają mi też w jeździe na łyżwach. Cieszę się, że w Dusznikach mamy profesjonalny tor, na którym możemy trenować różne techniki, sprzęt – to daje nam naprawdę wiele.
Podziel się tym co czytasz:
Blip Flaker Twitter Facebook Nasza klasa
< Powrót do listy historii