Dostałem gumofilce, robocze spodnie i kurtkę, specjalną latarkę z baterią wiązaną na pasku, którą przyczepiłem do żółtego górniczego kasku. Buty numer 42 były o 2 numery za duże, wiec zapodałem gumiaki nr. 40. Spoko. Cała banda (12 osób: Niemcy, Francuzi, jeden Polak i rudobrody Australijczyk) wyglądała jakby wróciła z kopalni, a nie dopiero tam jechała. Wszystko było na maxa brudne, zabłocone i śmierdziało czymś dziwnym. Potem okazało się dlaczego.
Przewodnik zaprowadził nas do sklepu dla górników. Do wyboru do koloru: dynamit (boliwijski, peruwiański i najlepszy argentyński), rękawice, papierosy, alkohol 96-procentowy. Górnicy spożywają go w pierwszy i ostatni piątek miesiąca – w kopalni – oddając cześć bogu podziemi, czasem też sprowadzają lamę na dół i świeżutką krwią polewają ściany tuneli – aby było mniej ofiar ludzkich. Pięknie co? Oprócz tego do kupienia są latarki, czekolada, batoniki, łopaty i tysiące innych rzeczy. Kupuję paczkę fajek, czekoladę i coś co służy im jako paliwo do starodawnych latarek. Dostaną to w prezencie. Jedziemy. W górę, po totalnych wertepach. Dymi, huczy, ciężarówki mijają się na niesamowicie wąskiej drodze.
W końcu widać kopalnie. Przed wejściem do szybu – le-pianki zrobione z błota i kup lam - umorusane dzieciaki biegają tam i z powrotem. Kobiety (żony i kucharki) z nieukrywaną ciekawością spoglądają przez na wpół uchylone drzwi. Zapalamy latarki i wchodzimy do środka. Kopalnia srebra sprawiła, że 200 lat temu Potosi było najbogatszym miastem Ameryki Południowej. Tu, w szybach Cierro Rico zmarło 8 milionów ludzi w ciągu 300 lat. Tragiczne, ale jak pomyśleć ile osób na świecie nosi biżuterię zrobioną z boliwijskiego srebra – robi się jeszcze bardziej ponuro i smutno na duszy.Grube belki podtrzymują strop. Robi się coraz cieplej i cieplej. Coraz wyżej (4500 m), a strop obniża się z każdym krokiem. Walę w niego głową, aż miło. W końcu spotykamy pierwszych górników. Pchają ciężki wózek. Witają się i pytają czy mamy coś dla nich. 96-procentowy alkohol wędruje w ręce ucieszonych katorżników. Zarabiają 1,5 $ dziennie, pracując po 12 godzin. Raz w tygodniu (w sobotę) mogą pójść do prywatnej kopalni i wydobyć, co im się podoba. Znajdują się tam lepsze pokłady cyny, cynku, brązu i srebra. Mogą tego dnia pracować 24 godziny.
bartpogoda.net
Podziel się tym co czytasz:
Blip Flaker Twitter Facebook Nasza klasa
< Powrót do listy artykułów