Makijażystka i wizażystka z Kłodzka. Maluje gwiazdy, pracując dla telewizji. Współpracuje z krakowską Piwnicą pod Baranami, realizuje się podczas sesji do magazynów modowych. Jak sama przyznaje nic nie dzieje się przypadkowo, a to co udało się jej osiągnąć, nigdy nie leżało nawet w sferze jej marzeń.
Z Anną Podgórską rozmawia Maciej Schulz.
Fot.Ł M. Solska
Od kiedy makijaż to Pani pasja?
Maluję od ponad 20 lat. Wszystko zaczęło się niewinnie i sama nie wiem skąd się wzięło moje zamiłowanie do makijażu. Zawsze lubiłam wykonywać manualne czynności, a jako dziecko uwielbiałam rysować. Pierwsze makijaże to malowanie koleżanek, ciotek, a pierwsze pieniądze za make-up zarobiłam w wieku 16 lat. W sumie należę do osób, które wiedzą czego chcą od życia i czym
się chcą zajmować. Ukończyłam szkołę gastronomiczną, zostałam technikiem bezpieczeństwa i higieny pracy, zrobiłam studia pedagogiczne jako animator społeczno-kulturalny. Do szkoły kosmetycznej poszłam dopiero kiedy zaczęłam pracować w gabinecie. Początkowo zajmowałam się paznokciami, zabiegami na twarz i oczywiście makijażem, ale po pewnym czasie doszłam do wniosku, że właśnie malowanie jest tym, co chcę robić. To sprawia mi najwięcej przyjemności. Jestem dość niecierpliwa – lubię kiedy efekty mojej pracy są widoczne od razu.
Co daje Pani ta praca?
Po pierwsze możliwość poznawania wspaniałych ludzi. Kilka osób pytało mnie odnośnie mojej pracy w Warszawie, czy gwiazdy, które maluję są naburmuszone, aroganckie, ale nie są. Może to efekt podejścia do pracy całego naszego teamu. Wszystkie zawsze jesteśmy uśmiechnięte, nieważne czy to już 17 godzina pracy. Jesteśmy zwyczajnie szczęśliwe, że możemy robić to, co kochamy i może to się udziela innym.
Współpracuje Pani przy produkcjach telewizyjnych, takich jak Twoja twarz brzmi znajomo, Big Music
Quiz, All together now. Jak Pani tam trafiła?
Kilka lat temu szkoliłam się u Ewy Gil. To makijażystka gwiazd, która realizuje zadania przy większości programów. To ona zbudowała team ze swoich kursantek. Każdego roku jej szkołę kończy wiele osób, spośród których Ewa wybiera kilka do swojej ekipy. Przy wyborze kieruje się nie tylko talentem czy sposobem pracy, ale także energią konkretnych osób, ich umiejętnościami komunikacji i kulturą. Praca w telewizji jest specyficzna i trzeba umieć dostosować się do osoby, którą malujemy. Jedna lubi cały czas rozmawiać i warto wkręcić się w tę rozmowę, a inna potrzebuje ciszy i my nie możemy narzucać się jej błyskotliwą konwersacją. Któregoś razu Ewa przyjechała do Kłodzka na moje zaproszenie, by poprowadzić warsztaty. Po zajęciach zaproponowała mi czy nie chcę spróbować swoich sił i zobaczyć czy mi się spodoba w jej zespole w Warszawie. To bardzo ciężka i odpowiedzialna praca. Każda z nas ma świadomość, że jeśli zawali, to leci cała produkcja. Pojechałam, zakochałam się i tak już wsiąkłam w ten świat. Niedawno rozpoczęłam również współpracę z firmą kosmetyczną AA, dla której robimy różnego rodzaju zlecenia, jak pokazy mody, eventy, sesje zdjęciowe do gazet i magazynów. To fajna praca, która daje mnóstwo satysfakcji.
Jak udało się nawiązać współpracę z Piwnicą pod Baranami?
W Piwnicy pod Baranami jestem zakochana od dawna. To dla mnie święte miejsce. Moja znajomość z krakowskimi artystami rozpoczęła się od ich przyjazdu do Kłodzka na zaproszenie Agaty Bilińskiej na Zaduszki Jazzowe. Jestem osobą, która uważa, że pieniądze nie są w życiu najważniejsze i zaproponowałam, że pomaluję artystki za darmo jeśli się zgodzą. Dla mnie było wielkim wyróżnieniem to, że mogłam je poznać. Nawiązałam z nimi fajne relacje, a będąc w Krakowie turystycznie jedna z artystek, z którą nawiązałam bliższy kontakt, zaprosiła mnie na koncert. Zaproponowałam, że wymaluję ją przed koncertem w hotelu, a że miałam sporo czasu, podrasowałam makijaż. Spodobał się on wszystkim. W związku z obchodami 60-lecia istnienia Piwnicy, realizują oni projekt sesji zdjęciowych w stylu filmów Felliniego. Zadzwoniła do mnie Aleksandra Maurer, jedna z artystek, która działa najdłużej w Piwnicy i powiedziała, że chcą abym zrobiła charakteryzację do tych sesji. Nie zastanawiałam się nawet 5 minut. Jedna sesja już za nami, ale projekt przewidziany jest na dwa lata.
Czyli nic nie dzieje się przypadkowo.
Nie, nie wierzę w przypadki.
Współpraca z gwiazdami to pewnie ciekawa przygoda...
To bardzo fajne przeżycie, które wciąż sprawia mi wielką radość. Wciąż nie mogę uwierzyć, że mogę tam być i pracować, bo nigdy o tym nie marzyłam. Ale wszystko to, co się dzieje sprawia, że z ochotą jadę do Warszawy i chętnie pracuję z tymi ludźmi. To świetna przygoda.
A jak powstał projekt Kobiety w Kłodzku?
Do jego realizacji zainspirowały mnie moje klientki, które powiedziały, że modelki, które maluję są młode i ładne i zawsze będą ładnie wyglądać. Za punkt honoru postawiłam sobie by udowodnić tym paniom, że nieważne jest ile ma się lat i co robi się w życiu, bo każda kobieta jest piękna. Dla mnie pojęcie brzydoty w kontekście czegokolwiek nie istnieje. Zebrałam kilka kobiet, kolega je sfotografował i stwierdziłam, że skoro są już zdjęcia to trzeba z nimi coś zrobić, np. wystawę. Myślałam, że przyjdzie kilka osób, a prawdę mówiąc było ich bardzo dużo. W związku z tym, że bardzo lubię muzykę, zaprosiłam do Kłodzka Wojtka Cugowskiego a on zgodził się zagrać koncert by tej wystawie coś jeszcze towarzyszyło. I tak stworzył się pomysł, by co roku przez 5 kolejnych lat realizować wystawy. W tym roku była ostatnia. Nie mówię, że nie wrócę do tego, ale natłok obowiązków nie pozwoli mi aby na początku wiosny wszystko zrealizować. To kosztuje wiele pracy nie tylko w kontekście zdjęć, ale i poszukiwania zespołów i sponsorów.
A czy makijaż np. sceniczny różni się od tego, jaki trzeba wykonać na potrzeby telewizji?
Tak, to jest bardzo duża różnica. Wszystko zależy też od tego z kim pracujemy. Nasza szefowa przy produkcjach telewizyjnych pyta się kto świeci. Dostosowujemy się więc do oświetleniowców, bo jeden świeci pod pewnym kątem, inny woli rozświetlić twarz. Dzięki temu wiemy jak mamy malować by efekt był zadowalający. Są to drobne szczegóły, które składają się na całość. Inny jest też makijaż do zdjęć. Trzeba trochę wiedzieć i dziwi mnie, że wiele makijażystek nie chce się szkolić – wiedza pochodząca z filmików w Internecie nie wystarcza. Mimo swojego doświadczenia wciąż jeżdżę na szkolenia. Mam okazję pracować z najlepszymi makijażystkami w Polsce, podpatrywać jak one pracują – w sumie każda z nas uczy się czegoś od innej makijażystki bo mamy różne techniki, które wypracowujemy przez lata. Oczywiście są pewne obowiązujące zasady, zmieniają się też trendy, ale warto wypracowywać swój styl. W tym zakresie Ewa Gil daje nam swobodę. Malując daną osobę wiemy jakie będą charakteryzacje i stylizacje, do których przygotowujemy makijaż, ale każda z nas robi go po swojemu.
Czy ma Pani jeszcze jakieś zawodowe marzenia?
Podobno apetyt rośnie w miarę jedzenia, ale kiedyś moim marzeniem było to aby otworzyć gazetę i zobaczyć przy danej sesji zdjęciowej swoje nazwisko. To marzenie już kilka razy udało się spełnić, m.in. przy zdjęciach dla magazynów Claudia czy Joy. Ale są pewne osoby, które chciałabym pomalować i mam nadzieję, że uda mi się na nie trafić. Teraz osiągnęłam to, o czym nigdy nie marzyłam. Mam okazję pracować przy pokazach mody najlepszych polskich projektantów, pracować w telewizji, brać udział w sesjach zdjęciowych da gazet i nie wiem co mogłabym zrobić więcej. To się już dzieje a to za sprawą mojej przyjaciółki i menadżerki, która jest na miejscu w Warszawie. Jest cudownym człowiekiem. To, że jestem tam gdzie jestem, to jej zasługa. Będę jej wdzięczna do końca życia. Marzy mi się aby w przyszłym roku do Kłodzka sprowadzić Paulinę Smaszcz-Kurzajewską, która wraz z Dorotą Wellman i Jolantą Kwaśniewską prowadzą projekt Kobiety on tour, spotkania coachingowe z kobietami. Chodzą na nie niesamowite tłumy, a czegoś takiego w Kłodzku jeszcze nie było. Dla mnie prawa kobiet i ich co raz większa świadomość jest bardzo ważna. Cieszę się, że w życiu trafiam na silne kobiety, które wiedzą czego chcą i potrafią się realizować w tym co robią.
Podziel się tym co czytasz:
Blip Flaker Twitter Facebook Nasza klasa
< Powrót do listy artykułów